niedziela, 13 lipca 2014

Randka z Hidanem.-"Niby rozdział 83", a tak naprawdę coś pomiędzy 38, a 39. Totalny offtop.

"Nie ma mnie. Nie dla pisania. Straszne. Przez moją głowę przelatuje mnóstwo obrazów, mnóstwo myśli. W moje zeszyty powkładane są karteczki z urywkami opowieści, lecz nic z tym nie robię. Podobno "Naruto" ma się niedługo zakończyć. Cieszę się. Na pewno nie długo, lecz pociągnę wtedy akcje tak jak pragnę. Bez ograniczenia. W każdym razie mam taka nadzieję. A teraz? Teraz mogę wam dać "zapychacza".
Jeśli pragniecie takich-napiszcie. Z tematem najlepiej :3. Pomysł związany z główna historią lub kompletnie oderwany, ot. Jeśli znajdę czas to wyskrobię."<-taki miałam wstęp gdy to pisałam. Teraz... teraz jestem po maturze, mam wakacje, i stresuje sie studiami. Taaaak! XD
____
- Księżniczko?- zaczął Hidan w pewnym momencie, a ja oderwałam wzrok od książki. Czytałam, a on mnie obserwował. Nie wiem jaką przyjemność mu to sprawiało, ale potrafiliśmy tak długo. Potem albo on odwracał moją uwagę, albo ja twierdziłam, że wystarczy.
-Hmm?-Przyjrzałam mu się uśmiechając delikatnie. Gdy tak jak teraz czułam, że jest blisko nie miałam ani poczucia winy ani innych pragnień. Było mi dobrze. Po prostu. Czułam się bezpiecznie i pewnie.
-Umówisz się ze mną?-Zamrugałam zdziwiona. Nawet bez poważnego tonu i miny wiedziałam, że nie żartuje, jego wzrok wyrażał szczere pytanie, nie było w nim błysku żartu.
-To znaczy? Przecież non stop ze sobą przebywamy...-Odparłam niepewnie, choć coś niepokojącego świtało mi w głowie.
-Chodzi mi o prawdziwą randkę, maleńka.-wyjaśnił, a moje obawy się potwierdziły.-Zabiorę cię gdzieś. Spędzimy miło czas, jak taka normalna para.
-M-możemy.-Czułam jak serce mi mocno bije. Randka? Randka? Taka prawdziwa, oficjalna? Kiedy ja się boję. Uśmiechnął się i ucałował mnie w czoło.
-To czekaj na zaproszenie.-Zszedł do moich ust na co zareagowałam z aprobatą. Książkę wsunęłam pod poduszkę.

Dwa dni później na łóżku znalazłam sukienkę i karteczkę. Jęknęłam cicho patrząc na ubranie. Wieczorowo. Cholera jasna, dlaczego? Mimo to przed wyznaczoną godziną przejrzałam się w lustrze. Nie wyzywająco... chyba ładnie. Chyba, no właśnie. Teraz zostało mi czekać na ocenę. Przygładziłam materiał sukienki i usiadłam na łóżku wyłamując sobie palce. Denerwowałam się. To był dorosły mężczyzna, ja byłam dzieckiem. On był nieśmiertelny, podejrzewałam, że o wiele starszy, doświadczony. Rozglądałam się po pokoju jakbym go nie znała. Czułam się jak przed testem. Bez notatek, bez książki, bez niczego. Nowy materiał, zero wiedzy, pomocy i pisz. Usłyszałam pukanie i otworzyłam drzwi w wręcz rekordowym tempie.
-Proszę, dla ciebie, księżniczko.-Podał mi czerwoną różę, a ja się zarumieniłam.
-Dz-dziękuję.-Odwróciłam się, szybko napełniłam wąski wazon wodą i ją tam włożyłam. Moja reakcja nie była spowodowana tylko prezentem.
-Ślicznie wyglądasz.-Przytulił mnie od tyłu i ucałował w szyję. Zakręciło mi się w głowie, lecz skinęłam nią oznajmiając, że przyjęłam do siebie tą wiadomość.
-Ty także... bardzo wytwornie.-wyjąkałam. To był drugi powód. Hidan w garniturze sprawił, że moje serce najpierw się zatrzymało, a potem zaczęło pędzić jakby chciało wygrać jakiś maraton.
-Chodźmy, już czas.-Przeniósł nas na zewnątrz, kawałek od organizacji. Dzięki jego podejściu szybko się rozluźniłam. W każdym razie do momentu wejścia do wioski. Wiedziałam co mnie czeka. Miejsce to wyglądało zupełnie inaczej niż za dnia. W części niezamieszkałej wszystko było tak ładnie oświetlone. Byłam naprawdę ciekawa dokąd zmierzamy, lecz skoro nie chciał mi powiedzieć wcześniej uznałam, że nie warto pytać. Za chwilkę miałam się dowiedzieć. Rozglądałam się szukając wzrokiem miejsca, do którego pasowałyby nasze stroje. Mimo tego, gdy otworzył przede mną drzwi nie wiedziałam co robić. To miejsce było zbyt wytworne jak na osobę w moim wieku. Widząc moją niepewność wziął mnie za rękę i lekko ścisnął moją dłoń, dodając otuchy. Doszliśmy do wyznaczonego stolika, odsunął mi krzesło i podał menu, w którym było mnóstwo obco brzmiących nazw. Po chwili podszedł do nas kelner. Choć siwowłosy odpowiedział na pytanie o zamówienie bez problemu ja spytałam o to co mężczyzna poleca. Oboje mi pomogli i choć zawstydzona, odczułam ulgę.
- Podaj dłoń. -odezwał się mój partner po chwili, a ja niepewnie ułożyłam swoją w jego na stoliku. Pogładził ją.-Nie ma o co się denerwować, maleńka.
-W-wiem.-wyjąkałam zarumieniona. Wiedziałam, lecz to nic nie zmieniało. Po krótkiej chwili dostaliśmy posiłek i po "Smacznego" zajęliśmy się właśnie nim. Rzeczywiście mi smakowało. Szczególnie, że udało mi się znaleźć jakieś w miarę nieskomplikowane danie. Skończyłam druga i po powiedzeniu "dziękuję" dyskretnie się rozejrzałam. Zza drzwi dobiegała muzyka. Mężczyzna wstał i stanął przede mną.
-Jesteś ciekawa?-Podał mi dłoń. Skinęłam głową i przyjęłam ją wstając. W sali obok tańczono. Spojrzałam na jego znaczący uśmiech przestraszona. Litości.
-J-ja n-nie umiem...
-Spokojnie, nie puszczę cię, księżniczko.-Jak powiedział, tak zrobił. Na szczęście taniec był wolny i nadepnęłam go tylko parę razy za każdym razem przepraszając. Przez moje niedoświadczenie i niezdarność było mi tak strasznie głupio. Mimo to on wyglądał na całkiem zadowolonego. Jak czyjeś zawstydzenie może tak bawić? Chwilami miałam ochotę zapaść się pod ziemię, moja twarz płonęła. Propozycję zejścia z parkietu przyjęłam ze szczerym entuzjazmem i ulgą, co go widocznie rozbawiło, a moje policzki znów nabrały kolorów.
-N-nie śmiej się ze mnie.-wyjąkałam patrząc na inne pary. Za dłoń, którą non stop trzymał, przyciągnął mnie do siebie i przytulił.
-Nie śmieję, jesteś słodka, księżniczko.-Wtuliłam się w jego ramie, a moich ust wydobyło się niewyraźne "Mmm, nie prawda." Nie kłócił się, wróciliśmy do sali jadalnej, na stoliku był już deser. Mimo tego, że był przepyszny odetchnęłam, gdy wychodziliśmy. Jashinista, jak prawdziwy dżentelmen, pomógł mi z płaszczem i rozłożył parasol. Padał deszcz.
-Wracamy?-spytałam, a ten zaprzeczył.-Więc gdzie idziemy?
-Zobaczysz.-westchnęłam cicho stwierdzając, że okres niewiedzy nie potrwa długo, więc mogę poczekać.-Podobało ci się?-Przerwał milczenie po chwili. Przyjrzałam się jego twarzy. Tym razem to on wyglądał na zakłopotanego. Ten widok wprowadził do mojego wnętrza ciepło, którego nie można było nazwać tylko rozczuleniem.
-Owszem, dziękuję.-Ucałowałam go w policzek.-Bardzo.-Dodałam ciszej, a ten pochwycił moją twarz i zajął się ustami. Mimo przyjemności szybko przerwałam.-L-ludzie...-Zaśmiał się.
-A niech patrzą.-Mimo to już tego nie robił. Zaprowadził mnie do małej kawalerki. Moje zdziwione spojrzenie zbył frazesem o tym, bym się rozgościła. Mimo tego, że przed chwilą zjedliśmy zrobił mi czekoladę i włączył film. Komedia romantyczna była idealna po stresie związanym z restauracją. Owszem, było to przyjemne, lecz presja niewygłupienia się była czymś od czego z ulgą odetchnęłam. Szybko opróżniłam kubek i się w niego wtuliłam. Gdy film się skończył ziewnęłam i przetarłam oczy.
-Zmęczona?-Skinęłam głową, a ten wziął mnie na ręce i przeniósł do łóżka.
-Muszę się umyć.-mruknęłam i się podniosłam. Spać w sukience, nieumyta? Musiałabym być naprawdę wykończona.
-Twoje rzeczy.-Wskazał na szafkę, gdzie leżała koszulka nocna, ręcznik i parę kosmetyków.
-Dziękuję.-Uśmiechnęłam się biorąc to. Naprawdę się przygotował. To było takie miłe.
-Nie ma za co, księżniczko.-Ucałował mnie w czoło i wskazał łazienkę, którą okupowałam te paręnaście minut. Uwielbiałam gorącą wodę. Po mnie wszedł on, a ja ułożyłam się pod kołdrą. Czekałam o wiele krócej, bo, jak mi się wydawało, już parę minut później usiadł przy łóżku i cmoknął mnie w nos. Choć słyszałam jak wchodzi dopiero wtedy otworzyłam oczy.
-Witaj.-szepnęłam. Był w samych bokserkach. Wyciągnęłam dłoń i przeczesałam mu wilgotne włosy. Wziął ją i ucałował. Moje spojrzenie złagodniało. Przy nim naprawdę czułam się jak księżniczka. Nie tylko mnie tak nazywał, ale też traktował. Naprawdę... naprawdę mogłabym z nim być. Kochać i być szczęśliwa. Całe życie. Podniosłam się i wsunęłam mu na kolana. Od razu wstał i usiadł na łóżku obejmując mnie w pasie. Musnęłam delikatnie jego usta. Oddał pocałunek czule. To co w nim było przeszywało moje serce i sprawiało, że w brzuchu czułam dziwny ucisk. Mimo początkowej łagodności pocałunki szybko przybrały bardziej stanowczy i zachłanny charakter. W pewnej chwili ciągle mnie obejmując ułożył na poduszkach. Oboje oddychaliśmy szybciej niż normalnie. Musnęłam dłonią jego policzek, a ten gwałtownie wpił mi się w usta. Wplotłam palce w jego włosy przytrzymując jego twarz przy swojej. Uścisk palców rozluźniłam dopiero po dłuższej chwili. Korzystając z okazji zszedł ustami i językiem do mojej szyi co zyskało głosową aprobatę. Zachęcony schodził niżej zsuwając mi ramiączka koszulki i ją obniżając. Moje palce zacisnęły się na jego ramionach. Podniósł się i błyskawicznie zdjął ze mnie ubranie. Zarumieniłam się mocno krzyżując dłonie na ramionach i zasłaniając biust, a ten złożył pocałunek na tatuażu, który mi podarował, szyi i skończył na wargach. Przymknęłam oczy zadowolona, a ten wziął moje dłonie w swoje i ułożył je przy głowie. Spryciarz, mogłam się domyślić, że coś knuje. Zacisnęłam palce, gdy się ode mnie oderwał i znów zajął moją szyją. To nie było nic gwałtownego, był delikatny i ostrożny za co byłam wdzięczna. Mimo to, gdy zaczął schodzić za nisko wydałam z siebie odgłos sprzeciwu. Podniósł się i dotknął mojego policzka. Jego oczy błyszczały tak dziwną fascynacją. Z jednej strony chciałam ją widzieć, z drugiej strony się jej bałam. Pogładził moją skórę, wzięłam jego dłoń przesuwając ją do ust. Złożyłam na niej pocałunek. Ucałował moje czoło.
-Nie bój się, nie skrzywdzę cię, moja księżniczko.-szepnął.
-Wiem.-odpowiedziałam patrząc mu w oczy. Byłam pewna, że świadomie nie skrzywdziłby mnie nigdy.-Ale...
-Zaczekam.-Przerwał mi stanowczo, lecz łagodnie. Chwilę później wpił się mocno w moje usta. Zamknęłam oczy obejmując jego twarz dłońmi i przytrzymując go przy sobie.To co przekazywał wraz z pocałunkami sprawiało, że moje wnętrze drżało. Powstrzymywane pragnienie, uczucie. Za dużo, za dużo jak na moje małe ciało. Po chwili przerwałam próbując uspokoić oddech. W moim umyśle panował chaos. Przewróciłam go na plecy i oparłam dłonie po obu stronach jego głowy. Dotknął mojej twarzy, a w moich oczach z niewiadomego powodu pojawiły się łzy. Przerasta. Poczułam się przytłoczona tym wszystkim co we mnie było i nie miało ujścia. Usiadłam, a moje serce się zatrzymało, gdy wyczułam "coś" twardego". Spuściłam głowę czując, że robię się czerwona, usiadłam wyżej i dopiero po chwili podniosłam wzrok. On nie odrywał swego ode mnie uważnie obserwując. Mimo to i jego skóra nabrała koloru. Zamknęłam oczy i powoli odetchnęłam. Gdy je otworzyłam pochyliłam się muskając delikatnie jego usta, gdy chciał zmienić ton pocałunku odsuwałam się. Rozumiał ostrzeżenie. Gładził moją szyję, lecz czułam, że pragnie więcej. Wzięłam jego dłoń i przyłożyłam sobie pomiędzy obojczyki przyzwalając na to, by sam zdecydował gdzie chce z nią powędrować. Nie zawiodłam się i po chwili zacisnęłam palce na poduszkach, jęknęłam mu w usta. Zjechał dłonią po moim boku do bioder. Zastygłam na chwilę niepewnie, a gdy dotknął dolnej części mojej bielizny skuliłam się oznajmiając dźwiękiem, że czuję. Miałam nadzieję, że pamięta, że nie posunie się za daleko. Miał sprawne palce i albo to ja byłam zbyt wrażliwa, albo on wiedział jak i gdzie dotykać. Moje dłonie drżały, szybko to on znalazł się na górze. Przeszedł z pocałunkami od moich ust do podbrzusza. Próbując nie zaciskać za mocno dłoni przeczesywałam mu włosy.
-N-nie!-zaprotestowałam, gdy chwycił za brzeg bielizny.
-Nie zrobię tego, chce ci sprawić przyje...
-W-wiem! Nie.-Odwróciłam wzrok.
-Do niczego cię nie zobowiązuje, maleńka.
-Wiem.-Powtórzyłam łagodnie przesuwając dłoń z jego włosów na twarz.-Wiem, ale nie chce tylko brać.-Zamknęłam oczy.-Chce czuć z tobą... Poczuć.-Choć moje powieki były przymknięte moment później poczułam gorący oddech, a potem jego usta na swoich. I we mnie było pragnienie. Lecz ono miało być na razie niespełnione. Pieszczoty stały się spokojniejsze i po chwili zamiast nad sobą miałam go z boku, przytulał mnie, a ja ustami muskałam jego ramię i tors. Rozmawialiśmy cicho, po chwili zasnęłam.
~~
Gładziłem jej włosy i plecy czekając, aż uśnie. Jej skóra była delikatna i wrażliwa  Gdy jej oddech uspokoił się i wyrównał poluźniłem uścisk przyglądając się jej twarzy i ciału. Wiedziałem, że wcześniej, by ją to za bardzo zawstydziło. Jej buzia w czasie snu była spokojna i niewinna. Pierwsze co mi się nasuwało, gdy na nią patrzyłem to "księżniczka", "mała królewna". W mojej piersi kotłowało się zbyt wiele uczuć, nie chciałem jej wystraszyć i zrzucać na raz wszystkich, lecz i tak chwilami się lękała. Ja się nie bałem. Ja się dziwiłem. Na mej drodze stało wiele młodych jak i starszych kobiet, lecz większość była tylko ładnymi opakowaniami, niektóre lubiłem, rzadko obdarzałem większym sentymentem. Nie było tak, że nigdy nie kochałem, nie próbowałem, lecz po takim czasie nie sądziłem, że dalej jestem do tego zdolny i co ważniejsze, że ktoś jest zdolny dać mi takie coś. Wydawało mi się, że czuć tak silnie nie jest mi przeznaczone, że to niemożliwe. Nawet w moich wspomnieniach nie przypominałem sobie takiego nasilenia. Wszyscy wokół się starzeli, większość mnie bała. "Ona też dorośnie. Ją też stracę." Gdy o tym pomyślałem poczułem niewyobrażalny ból. Nie chciałem jej tracić, nie chciałem patrzeć jak umiera. Na Jashina, błagam. Błagam, niech zgodzi się na życie wieczne lub niech i ja umrę. W szok wprowadziły mnie krople, które spadły na jej twarz. Powoli otworzyła oczy, które rozszerzyły się, gdy zatrzymała wzrok na mnie. Usiadła i otarła mi skórę.
-C-co się stało?-Spytała niepewnie, z lękiem. Przestraszyłem ją i to nie z pomocą żądzy krwi. Mocno ją w siebie wtuliłem. Ból w piersi nie ustawał, stał się nawet większy. Czułem jak ciecz spływa mi po twarzy. To jest rozpacz. To jest bezsilność...
-Nie zostawiaj mnie.-Ułożyła dłonie na moich plecach przytulając. Zrozpaczone błaganie było jedynym do czego byłem zdolny, choć ona nic nie mogła poradzić. Czas był nieubłagany, biologia także.
-Nie zostawię.-szepnęła co zabrzmiało jak obietnica. Kłamała. Nie chciała, lecz kłamała. Nie zacznie zabijać dla mnie. Nie jest mordercą. Podniosłem jej twarz przelewając ból w pocałunku, pragnienie jej. Odpowiedziała ciepło, z czułością. Choć ból został uspokoiłem się. Wszystko było dobrze. Wszystko jest dobrze póki moje maleństwo tu jest. Moja księżniczka była bezpieczna, była przy mnie i na razie powinna była dorosnąć. Martwić zacznę się za parę lat. Będę ją namawiać na wiarę, przekonam lub umrę.
-Ai-hime, wiesz co?-Zacząłem, gdy ta zabawna myśl przemknęła mi przez głowę.
-Słucham.-szepnęła przeczesując mi włosy.
-Chętnie założyłbym z tobą rodzinę.-Zaśmiała się cicho. W gruncie rzeczy porzucenie wiary i zestarzenie się tuż przy niej było drugim rozwiązaniem. Coś nierealistycznego wydało mi się teraz całkiem możliwe. Chciałem spędzić z nią wieczność, lecz jeśli było to niemożliwe nie chciałem żyć bez niej.
-Zobaczymy.-Ucałowała mnie we włosy, a potem w nos.
-Wyjdź za mnie, księżniczko.-Poprosiłem i zaraz spojrzałem na nią z powagą. Pierścionka nie posiadałem, uklęknąć teraz też nie miałem jak, lecz byłem poważny.
-Jeśli nie zmienisz zdania wyjdę.-szepnęła, a ja zapragnąłem wziąć ją na ręce i zacząć z radości kręcić po całym pokoju. Wszystko było na swoim miejscu. Cały mój świat był w moich ramionach, cały jego sens. Zacząłem obcałowywać jej twarz, śmiała się cicho. Wziąłem jej dłonie i zrobiłem to samo. Patrzyła na to jak głupieje z czułością. Ufała mi.
___
"Boshe, jak słodko <3.
Boshe, jakie poczucie winy.
Boshe, cemu on umarł Q_Q'. Ja miałam plany(o których sobie teraz przypomniała) jakby go nie zedeio tensowali! Wróciłabym! (Serio-kto mi wierzy? :D) Bo jak to zrobili to wiadomo, że Hidziu deadnięty q.q'."
A taka refleksja po czasie:
Rzygam tęczą!
XD