~~
Karin, przestań mi wreszcie wiercić dziurę w plecach!
~~
(w tej chwili autorka stwierdza, ze nie napisze, że Orochimaru myśli, ze po wojnie chce przelecieć Aiko. To byłoby jednak złe. Każdy wie,że wężowaty nie myśli tylko o seksie ;__;")
'Aikoooo-chaaaaan, gdzie jesteś? Raatuuj mniee... Ja nie chcę zginąąćććć..." Jęczałem w myślach. Moja wymówka nie zadziałała, a my zbliżaliśmy się do pola bitwy. "Aikooo-cha..." Spojrzałem na Karin i rozdziabiłem usta. Dlaczego ona patrzy wężowatemu w spodnie?! Zaczęłam ją obserwować. Raz wlepiała wzrok w Sasuke, rumieniła się po czym zerkała na sannina. Nie patrzyła jednak na jego twarz, plecy czy inną neutralną część ciała. Jej wzrok wędrował tam gdzie nie powinien. Przerzuca się? Ocenia? Fuj! Obrzydliwa zmiana.
-Yuugo, widzisz?-Szepnąłem wskazując na czerwonowłosą.
-Wolę nie patrzeć.-Uśmiechnąłem się szeroko. Mimo wszystko fajna z niego kreaturka.
________'Aikoooo-chaaaaan, gdzie jesteś? Raatuuj mniee... Ja nie chcę zginąąćććć..." Jęczałem w myślach. Moja wymówka nie zadziałała, a my zbliżaliśmy się do pola bitwy. "Aikooo-cha..." Spojrzałem na Karin i rozdziabiłem usta. Dlaczego ona patrzy wężowatemu w spodnie?! Zaczęłam ją obserwować. Raz wlepiała wzrok w Sasuke, rumieniła się po czym zerkała na sannina. Nie patrzyła jednak na jego twarz, plecy czy inną neutralną część ciała. Jej wzrok wędrował tam gdzie nie powinien. Przerzuca się? Ocenia? Fuj! Obrzydliwa zmiana.
-Yuugo, widzisz?-Szepnąłem wskazując na czerwonowłosą.
-Wolę nie patrzeć.-Uśmiechnąłem się szeroko. Mimo wszystko fajna z niego kreaturka.
~~
Sasuke dokąd prowadzi twoja droga? Co zamierzasz zrobić po wojnie? Zbratać się, wrócić do Konohy? Wybaczyłeś im? Sądzisz, że oni wybaczą tobie? Chciałbym, być takim optymistą. Wszystko zależy od władzy. Tsunade jak się masz? Prędzej byś mnie zabiła niż przyjęła, co? Nigdy nie byłaś tak naiwna jak Jiraya. Czekałby mnie naprawdę ostry nadzór. Byłabyś mi w stanie znów zaufać? Uwierzyłabyś, że to koniec eksperymentów? Że zauważyłem jak niszczące są moje ambicje? Docenisz naszą pomoc i gdy przed tobą stanę uderzysz tak, by nie zabić? Ty też miałaś ucznia. Ciekawe czy wdał się w ciebie czy jak Sasuke idzie całkiem inną drogą. Zapewne po wycisku jaki dałaś tej kunoichi jest wspaniałym wsparciem. Uchiha jak się czujesz przed spotkaniem ze swoją starą drużyną?
~~
Biegłam najszybciej jak umiałam. Czułam jak wiatr rozwiewa moje długie włosy. Czy to dziwne, iż sprawiało mi to przyjemność? Byłam sama. Choć się śpieszyłam, choć czekała mnie walka czułam się wolna. Biegłam i czułam jakbym leciała. W ciszy skocznie omijałam przeszkody. Tyle wolności po tak wielu zamknięciach. Nie czułam zmęczenia. Czułam radość. Tak, lepiej było skoncentrować się na tym niż się martwić. Chakra, którą czułam i to czego się spodziewałam. Wolałam to na razie wyprzeć. Sytuacja i tak pewnie we mnie uderzy i zatrzyma na chwilę. Tak, obym zdążyła. "Jesteś nieodpowiedzialna, wiesz?" Usłyszałam w głowie Kuramę. Byłam tego świadoma. Kto jak kto, lecz ja byłam jedną z ostatnich osób, które powinny znaleźć się na polu bitwy. *Daj mi być bliżej siebie, lisku.* Zaśmiałam siew duchu. Wydał z siebie typowo zirytowany odgłos. *Nie martw się o mnie, zbieraj siły.* Zwróciłam uwagę i już nic nie usłyszałam. Wyczuwałam jego zmęczenie. Czym byłam bliżej tym wyraźniej. nie wpływało to na mnie. Nie byłam jinchuuriki czy kimś takim. To nie było takie połączenie.
Gdy znalazłam się nad miejscem walki zatrzymałam się na skałach wychylając.Ogarnęłam wzrokiem pole bitwy. Ludzie, których wyczułam, i których wybuchu mocy się przestraszyłam już tu byli. Tak samo jak i Sasuke. Nic mu nie było. Spojrzałam dalej. Tobiego nigdzie nie było. Naruto jak i jeden z Hokage płoneli dziwnym płomieniem. *Kurama, Hokage także?!* "To on zapieczętował mnie w Naruto. Widzisz jak." Zagryzłam usta. Czego jak czego, lecz tego w aktach nie było. Zacisnęłam dłoń na kunai'u. *Gdzie jesteś, marionetkarzu? Chętnie przetnę nić twego życia... Parę żyłek i tętnic w organizmie także. Więc się nie chowaj!* Obserwowałam próbując go namierzyć. W moje oko wpadał tłum nieznanych mi ludzi, a nawet różowowłosa, którą dobrze pamiętałam. Zaraz... Gdzie jest Sai? Wypatrzyłam nawet stojącego na uboczu Yuugo! Westchnęłam zirytowana. Ograniczyli Juubiego przez barierę. To dobrze, zniszczenie jakiego dokonał było straszne... A winny jest Uchiha. Przełknęłam ślinę. Niedaleko mnie widziałam kogoś podobnego. Siedział z dala od walki. Jeden z klonów długowłosego mężczyzny do niego podszedł. Wymienili parę zdań, lecz nic poza tym się nie stało. Wyglądał jakby bitwa w ogóle go nie interesowała. Czyżby był, aż tak pewny wyniku tej walki? Kim był? Czy to sprzymierzeniec Madary? Kolejny dziwny Uchiha? Pomyśleć, zę ten klan podobno ograniczył się do dwóch członków! Wstałam z zamiarem podejścia do niego. Nie wyglądał na kogoś kto, by mnie zaatakował. On na coś wyraźnie czekał. Na pewno nie byłam to ja. Zatrzymałam sie słysząc krzyk demona. Podzielił się. Walczyli wewnątrz "klatki". Powinnam biec, pomóc, lecz równocześnie byłam ciekawa tego człowieka. Gdy mu się przyjrzałam zauważyłam, iż tak jak tamci został przywołany przez edo tensei. Ta walka to parada zombie. Już miałam zeskoczyć i pobiec do reszty, gdy oczy mężczyzny zwróciły się na mnie. Zastygłam w pół ruchu, a moje oczy wypełniły się łzami. Nagato... Nagato... Nagato... Dlaczego Uchiha ma rinnegana?! Jak zaklęta powoli do niego podeszłam. Uklękłam przed nim.
-Kim jesteś?- Z moich ust wydobyło się pytanie, którego nie planowałam.
-Uchiha Madara.- Odparł. Miał spokojny, dumny i raczej obojętny głos. Wyciągnęłam dłoń i dotknęłam jego twarzy. Nie spuszczałam wzroku z rinnegana.
-Madara to Tobi. Kłamiesz. Widziałam jego twarz.
-Ten, którego nazywasz Tobim to Obito Uchiha. Mój uczeń.
-Obito zginął dawno temu.-Mówiłam jakby bez życia. Jak zahipnotyzowana.
-Uratowałem go, wyuczyłem i planowałem.
-Więc to wszystko to twoja wina.
-Owszem.
-Rinnegan. Nagato.
-Został mu przeszczepiony, gdy był mały. Nigdy do niego nie należał.-Zamknęłam na chwilę oczy, a moje ciało zadrżało.
-Jak śmiałeś!-Chciałam go uderzyć, lecz złapał mnie za nadgarstek.
-Nie wiem kim jesteś, ale uspokój się. To, że żyjesz i go widziałaś znaczy, że Obito cię lubił. Za niedługo zostaniesz złapana w trans. Tam urodzisz dziecko i będziesz wiecznie szczęśliwa. Nie chcesz?
-NIE! TO FAŁSZ! FAŁSZ! Fałsz...-Zgięłam się i upadłam na kolana. Ściskał za mocno. Bolało i tym razem pozwoliłam się bólowi pokonać.
-Ten świat to fałsz. Przypadek. Niedoskonałość. Ten, w którym się znajdziesz będzie idealny. Bez ran, bez wojen. Ty i twoja rodzina.
-To przez was cała zginęła. Całe Akatsuki... Itachi, Hi...
-Jesteś w ciąży z którymś z nich?
-Z Itachim Uchihą.-Odpowiedziałam spokojnie mimo tego, iż mi przerwał
-Mam potomka?.-Spojrzał na mnie z wyraźnym zaciekawieniem. Wyrwałam dłoń.
-Ty? Ty? Pusty, egoistyczny zombie.-Cofnęłam się.-Może i twa krew, lecz nie twoja dusza... Jesteście jak dwa różne światy. Ty i Itachi.
-Uchiha to Uchiha. Nami wszystkimi rządzą te same siły. Twoje dziecko będzie takie samo. Jeśli zostaniesz poddana transowi będzie takie jakie sobie tylko wymarzysz.- Tym razem wzrokiem ogarnęłam jego twarz w całości.
-Jak możesz być takim potworem?-Spytałam cicho, a zszokowany i wręcz przerażony ton mojego głosu samą mnie zaskoczył. Nie chciałam tak mówić.-Jak możesz... Dziecko... Jakie sobie wymarzę. To nieludzkie. To chore! Wymarzony świat?! Myśli szaleńca!-Zakończyłam ostro.
-Twoja przyszłość.-Nie zwracał uwagi na moje wzburzenie. Nic go to nie obchodziło. Był pewny swojej wygranej. Mimo to jego spokój w pewien sposób na mnie zadziałał.
-Na co czekasz?-Spytałam cicho.
-Na Hashiramę.-Spojrzałam na pole bitwy.-To trochę poczekasz.-Odwróciłam się z zamiarem dołączenia do walki.
-W tym stanie na nic się nie przydasz. Tylko zabijesz dziecko.
-Jakby cię on jako osoba w ogóle obchodził to może, bym się przejęła!- Odpowiedziałam odwracając do niego na chwilę głowę po czym zeskoczyłam ze skały niżej.
-Został mu przeszczepiony, gdy był mały. Nigdy do niego nie należał.-Zamknęłam na chwilę oczy, a moje ciało zadrżało.
-Jak śmiałeś!-Chciałam go uderzyć, lecz złapał mnie za nadgarstek.
-Nie wiem kim jesteś, ale uspokój się. To, że żyjesz i go widziałaś znaczy, że Obito cię lubił. Za niedługo zostaniesz złapana w trans. Tam urodzisz dziecko i będziesz wiecznie szczęśliwa. Nie chcesz?
-NIE! TO FAŁSZ! FAŁSZ! Fałsz...-Zgięłam się i upadłam na kolana. Ściskał za mocno. Bolało i tym razem pozwoliłam się bólowi pokonać.
-Ten świat to fałsz. Przypadek. Niedoskonałość. Ten, w którym się znajdziesz będzie idealny. Bez ran, bez wojen. Ty i twoja rodzina.
-To przez was cała zginęła. Całe Akatsuki... Itachi, Hi...
-Jesteś w ciąży z którymś z nich?
-Z Itachim Uchihą.-Odpowiedziałam spokojnie mimo tego, iż mi przerwał
-Mam potomka?.-Spojrzał na mnie z wyraźnym zaciekawieniem. Wyrwałam dłoń.
-Ty? Ty? Pusty, egoistyczny zombie.-Cofnęłam się.-Może i twa krew, lecz nie twoja dusza... Jesteście jak dwa różne światy. Ty i Itachi.
-Uchiha to Uchiha. Nami wszystkimi rządzą te same siły. Twoje dziecko będzie takie samo. Jeśli zostaniesz poddana transowi będzie takie jakie sobie tylko wymarzysz.- Tym razem wzrokiem ogarnęłam jego twarz w całości.
-Jak możesz być takim potworem?-Spytałam cicho, a zszokowany i wręcz przerażony ton mojego głosu samą mnie zaskoczył. Nie chciałam tak mówić.-Jak możesz... Dziecko... Jakie sobie wymarzę. To nieludzkie. To chore! Wymarzony świat?! Myśli szaleńca!-Zakończyłam ostro.
-Twoja przyszłość.-Nie zwracał uwagi na moje wzburzenie. Nic go to nie obchodziło. Był pewny swojej wygranej. Mimo to jego spokój w pewien sposób na mnie zadziałał.
-Na co czekasz?-Spytałam cicho.
-Na Hashiramę.-Spojrzałam na pole bitwy.-To trochę poczekasz.-Odwróciłam się z zamiarem dołączenia do walki.
-W tym stanie na nic się nie przydasz. Tylko zabijesz dziecko.
-Jakby cię on jako osoba w ogóle obchodził to może, bym się przejęła!- Odpowiedziałam odwracając do niego na chwilę głowę po czym zeskoczyłam ze skały niżej.
~~
Głupia dziewczyna. Słaba Uchiha. Spojrzałem w dół. Zabije się i tyle. Hm, Uchiha ma potomka. Choć ta słaba dziewczyna raczej nie wychowałaby go dobrze. Nie należy do klanu. Spojrzałem za blondynką z miedzianymi pasemkami. Klan nie mógł zmienić się do tego stopnia, że upodobał sobie słabe kobiety. Jej emocje są silne. Zobaczymy jak radzi sobie w boju. Zaczęłam śledzić ją wzrokiem. Obserwacja to też jakiś sposób na rozproszenie nudy. Senju, czekam na ciebie, nie zawiedź mnie.
~~
*Przepraszam, że kazaliście mi czekać.* przemknęło mi przez myśl. "Aiko, nie wtrącaj się!" *Oh, zamknij się, Kurama! Nie mam zamiaru siedzieć na tyłku, gdy wszyscy ryzykują życie! Albo przeżyjemy wszyscy albo nikt!* "Uważaj na siebie." *Ty też.* W odpowiedzi usłyszałam tylko śmiech. "Powiedz to Naruto." Uśmiechnęłam się lekko. Tak, Naruto, uważaj na siebie. Uchiha, ty także. Masz być wujkiem. Jak ja mam dziecko wychować na Uchihę skoro nim nie jestem? Musi mieć jakiś klanowy wzorzec! Przymknęłam na sekundę oczy. nigdy w życiu nie otaczało mnie, aż tyle chakry. Tylu ludzi... Kiedyś, dawno, dawno temu w tamtym świecie, bo nawet wioska do której prowadził mnie Hidan. Zawsze była cicha, prawie, ze opustoszała. Ta "nowość" działała na mnie pobudzająco. Czułam jak ogień wewnątrz mnie pragnie się wydostać. Siły, które oszczędzałam zdobędą ujście. *Nie, Madara, nie zabiję dziecka. To twój plan i ambicje za niedługo zginą.* Przeskoczyłam większą dziurę. Muszę skoncentrować się na unikach, by nie dostać za mocno. To przede wszystkim.
Sytuacje ze wspominek Karin znajdują się w:
Rozdział 54 "Porozmawiajmy"
Rozdział 56 "Herbata"
Rozdział 78 "Mokry optymizm"