sobota, 1 grudnia 2012

Rozdział 72 "Tam"

Umieram z przejedzenia x.x'.
Czemu jest tak, ze mnie nawet herbata może zapełnić? .__.'
(tyle, ze rano szybko robię się głodna, a po obiedzie to idzie i... Q^Q)
____
Lis nie śnił mi się więcej niż raz. Niestety. Wiedziałam, że teraz są zajęci walką, wiec w gruncie rzeczy byłam wdzięczna i za tą chwilę. Za poświęcony mi ułamek świadomości... Moje życie w schronie nie układało się źle. Moja jak i Kurenai ciąża przebiegała prawidłowo. Skąd wiedziałam? Mimo, że mieliśmy tu tylko jednego medyka odwiedzenie nas nie sprawiało mu problemów. Był to starszy, siwy człowiek, który jak dla mnie nie mógł już brać udziału w wojnie... Choć w tym świecie wiek nie był ważny, a starsi i doświadczeni mieli nie raz więcej wigoru od młodych i napalonych-jak to wyrażał się pan, który uratował mnie od ukamienowania. Lubił mówić co bardzo mnie cieszyło. Opowiadał historie ze swojego życia, a ja uważnie słuchałam. Jego młodość nie należała do spokojnych. Dużo walczył. Czemu ludzie walczą? Wystarczy jeden ważny "władca", który chce więcej ziemi i już. Zachłanność. Dlaczego ludziom tak często nie wystarcza to co mają? A często mają w nadmiarze? To nielogiczne. Czemu zamiast zająć się sobą atakują innych? Nudzi im się? Niech kupią duże puzzle... Egoistyczne dzieci...Hah, gdyby takie gadki jeszcze do nich trafiały. Naiwna. Silni zawsze będą robić co im się podoba. Szkoda tylko, że siła nie zawsze idzie w parze z inteligencją.
-O czym myślisz, panienko?-Spytał mnie "dziadek".
-Tak sobie...-Odpowiedziałam.-O władcach... Powodach do walki. Czemu... Czemu ludzie walczą? Czemu nie mogą się dogadać? Czy mało bólu jest na tym świecie?- Pytałam patrząc w okno. Zdziwiłam się, gdy poczułam dotyk ciepłej, dużej dłoni na głowie.
-Ludzie zapominają o bólu, którego doświadczyli ich przodkowie, panienko. Od czasu do czasu budzi się w nich chciwe, egoistyczne zwierzę i bardzo szybko przypomina przeszłość.
-To nieprzerwane koło. Mężczyźni są tacy głupi... Zamiast zostać w domu, pilnować władnych interesów to oni uganiają się za nie wiadomo czym... Ilu przez to traci bliskich? Ile dzieci staje się sierotami? Ile matek traci ojców swoich dzieci? Ile kobiet traci ukochanych? Ilu mężów żony... Ilu ojców córki. Ile matek synów.
-Panienko i kobieta może być powodem walki.
-Ale nie wojny!-Zaprzeczyłam gwałtownie.
-Krótko żyjesz.-Nadęłam lekko policzki. Czy mężczyzna u władzy naprawdę jest gotowy poświęcić życie swego królestwa, by odzyskać ukochaną? Czy kobieta naprawdę zamiast wybrać krąży wywołując takie sytuacje? A jeśli wybierze... Czy mężczyzna naprawdę jest tak głupi, że myśli, że przez walkę ona go pokocha?! Co za głupota, debilizm!!-Świat nie jest idealny, ludzie są wadliwi, łatwiej im powielać gorsze wzorce, bo są łatwiejsze.
-Siłowe rozwiązania i tak nic nie dają.
-A czy jeśli Madara urzeczywistni swój plan to będzie to takie złe?-Spytał nagle.
-Oczywiście, że tak!-Zareagowałam gwałtownie.
-Pomyśl.-Rozkazał spokojnie.-W tej iluzji ty będziesz przy ukochanym. Ojcowie i matki odzyskają dzieci. Wszyscy uwięzieni w iluzji szczęścia.
-To nie będzie prawdziwe!
-Nie będziesz tego świadoma.-Zagryzłam usta.- Moja rodzina. Itachi. Moje dziecko. Akatsuki... Tak bardzo chciałabym, by te beztroskie dni powróciły. Tak bardzo chciałabym znów, być otoczona przez ciepło jakie mi zapewnialiście.
-T-to nie jest rozwiazan-nie.-Odwróciłam głowę. Nie chciałam na niego patrzeć. Lepiej żyć w iluzji szczęścia czy w tym raniącym, wadliwym świecie? Gdyby wygrali... Ja znów miałabym wszystko czego pragnę.-Pan znów miałby przy sobie całą rodzinę... Syna, przyjaciół.
-Może byłbym znowu młody, zdrowy...
-Ta iluzja jest jak nałożenie na cały świat choroby psychicznej.-Syknęłam.-Nikt nie będzie znał prawdy. Każdy w kłamstwie... Bezbronny wobec oszustwa! Nigdy się na to nie zgodzę!-Nie odpowiedział mi. Zamyślił się. Czy naprawdę byłby skłonny zgodzić się na coś takiego? Gdzie tu wolna wola? Choć... Gdyby tak pomyśleć... Skąd wiemy, że teraz, w tej chwili nie żyjemy w iluzji? Czy naprawdę jesteśmy wolni? Skąd wiemy, że tak naprawdę nie jesteśmy przez kogoś kierowani? Skąd? A jeśli to wszystko to po prostu zabawa? Kogoś komu się nudzi... Jeśli to ja żyję w iluzji? Jestem tylko pionkiem? Ja czuj, lecz skąd wiem, że to wszystko dookoła mnie, ludzie to nie jest tylko wyobrażenie, nędzna iluzja? Zabawa? Czy ktoś naprawdę ma tak czarny humor, że układa takie "scenariusze życia"? Choć... Wyobraźnia jest podobno nieograniczona, a jeśli jestem tylko pionkiem to... Co ja kogoś tam obchodzę? Ogląda... Bez przywiązania, sentymentu, niczego. Jeśli jestem dla kogoś taką zabawką jak małpka w cyrku dla publiczności? Czy "to" czuje? Krzyczy, bo naprawdę go coś boli czy to tylko taki odruch? Hah... Oszaleję! Tak bardzo chciałabym wierzyć! Że to wszystko nie jest tylko bezsensowną grą... Że gdy stanie mi serce... Po prostu nie zniknę. Jak to jest "znikać"? Po prostu cię nie ma. Nie ma nic!!
-Już późno. Kurenai będzie się o ciebie martwić.-Mężczyzna znów dotknął mojej głowy. Pożegnaliśmy się i wyszłam. Zamyślona szybko wróciłam do domu kunoichi.
-Coś się stało?-Spytała w czasie kolacji.
-Kurenai, wiesz co się dzieje z twoim narzeczonym?-Spytałam. Cóż, zapomniałam imienia. Odłożyła miskę na blat i spojrzała na mnie zdziwiona.-W sensie... Zaświaty? I wgl.. Wierzysz w to? Że, gdy umrzemy to nie znikniemy ot tak... Tylko będzie coś "po"?-Uśmiechnęła się do mnie lekko.
-Kryzys wiary?
-Załóżmy.-Spojrzałam w resztki ryżu. Jestem pełna...
-Wierzę. Sądzę, że nawet jeśli mnie nie obserwuje to czeka. "Tam".-Uśmiechnęłam się delikatnie. Czeka...  Wyobraziłam sobie Itachiego, liderka, Sasoriego, Hidana, Deidarę itd. w białych płaszczach i skrzydełkach, który siedzą na chmurce z głowami w dół i mi się przyglądają. Co za głupie i niedojrzałe myśli... Takie pozytywne. Aniołki. Moje stróże. Oh, gdybym powiedziała to Kurenai... Przestępcy ze skrzydełkami. *Oj, Ai, jesteś takim dzieckiem.* Mój wzrok padł na resztkę posiłku. *No to bądź grzeczną dziewczynką i dojedz kolację.*
__
Wiem, że krótkie i złe... Wińcie mangę!!
I mój brak kreatywności ;_;

1 komentarz:

  1. Też umieram z przejedzenia, a zjadłam tylko kilka pierogów -.-"
    Rozdział fajny, taki refleksyjny. Ale krótki. Strasznie krótki. (Nie, nie był zły! Mi się podobał!)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń