-Aiko-san! Aiko-san!-Usłyszałam i błyskawicznie się odwróciłam. Dziewczynka mimo przedwczesnego hamowania i tak na mnie wpadła.
-Co się dzieje? Gdzie się pali?-Uśmiechnęłam się delikatnie.
-Znalazłam liska!! A Otae dwa kotki!!- Chodź!! Zobaczysz!!-Pociągnęła mnie mocno za rękę.-Zaniosłyśmy je do Kurenai-sama!!
-A-ale ja mam j-jeszcze...
-Później!
-Mai! Chwilka...
-A-ale! N-no! Szybko!!
-To tylko chwilka.-Wytłumaczyłam lekko rozbawiona. Poszłam po żywność, a podniecone dziecko biegło jak na skrzydłach. Jakby nie było wojny, zmartwień... To dobrze, że znalazła te zwierzaki. Zapomni na chwilę, bo zabawa i opieka nad maluchami zapewne pochłonie ją bez reszty. Urocza dziecięca beztroska...
-Ale teraz ciii...-Uspokoiła się przed domem. Bardzo ostrożnie otworzyła drzwi i na palcach weszła do środka. Zaprowadziła mnie do mojego pokoju, gdzie w kacie na starym ręczniki leżały trzy piszczące maleństwa. Obok nich siedziała ruda z miseczką mleka.
-Nie chcą pić.-Poskarżyła się, gdy weszłyśmy. Jej nieszczęśliwa minka i plamki mleka na podłodze mówiły wszystko.
-Oj...-Rozczuliłam się. Ona naprawdę chciała, by te kruszynki piły z miski? Dla nich to jeszcze za wcześnie...-Macie może jakieś buteleczki? Od lalek albo coś w tym stylu?
-Ja mam jedną, ale chyba Amaya i Akako też.
-Ja mam dwie.-Skinęłam głową.
-Przynieście wszystkie.-Poleciały, a ja zostałam z piszczącymi zwierzakami. Pogłaskałam je po łebkach. Zwierzęta wyczuwają zagrożenie i w ucieczce mogą porzucić młode. Lecz dokąd te zwierzęta uciekają? Nigdzie nie jest bezpiecznie.
-Biedactwa.- Westchnęłam cicho. Poszłam spytać o koszyk. Była miska. Zanim dziewczynki wróciły zdążyłam ją wyścielić i ułożyć tam bezbronne maluchy. Mówiąc szczerze nie sądziłam, że Otae i Mai potrafią być tak ciche. W spokoju sprawdziłyśmy przydatność przepuszczalność smoczków i nieprzepuszczalność butelek. Podgrzałyśmy mleko i pokazałam im jak należy trzymać i karmić kotki. Nie należy ściskać butelek i napierać, bo maluchy same zaczną pić. W chwili, gdy one tuliły kocięta ja trzymałam przy sercu liska o niebotycznym apetycie. Gdy wreszcie się nasycił odsunął się od smoczka i wydało mi się, że uśmiechnął się do mnie zadowolony. Tak, zwierzęta także potrafią się uśmiechać... Jeśli się przyjrzysz i trochę z nimi pobędziesz zaczniesz to dostrzegać.
-Mai, Otae, już późno.-Do pokoju weszła Kurenai. Widząc co się dzieje uśmiechnęła się, lecz dziewczynki i tak musiały pójść. Ułożone razem zwierzaki bez dłoni, która, by je głaskała zaczęły piszczeć także pożegnałyśmy się w pokoju i zostałam sama czuwając, aż małe nie zasnęły. Rozluźniało mnie to, uspokajało... Tak wewnętrznie. Gdy zasnęły szybko się umyłam, zjadłam... I położyłam patrząc na te śpiące skarby. Porzucone... A potrafiące sprawić taka radość. Zwierzęta potrafią zostawić młode w chwili zagrożenia, lecz równocześnie potrafią za nie oddać życie nawet w konfrontacji z o wiele silniejszym przeciwnikiem. Zwierzęca matka zawsze będzie próbować chronić młode. Ludzkie matki czasem wydają mi sie gorsze od zwierzęcych. One potrafią porzucić bez powodu. Oczywiście... Szok poporodowy, niegotowość itd... Wyrzucenie dziecka na pewna śmierć niczego nie usprawiedliwia. Zabicie też nie... Szczególnie po jakimś czasie... Owszem, zwierzęta, gdy znowu maja młode mogą być agresywniejsze do starszych... Pępowinę trzeba przeciąć, co? Lecz nie porównujmy zwierząt, którymi kierują przecież instynkty z człowiekiem, który ma wolna wolę, myśli... Nie jest determinowany przez naturę, instynkt i nie może podejmować decyzji sprzecznych z tymi czynnikami... Choć właśnie... Zabicie dziecka jest sprzeczne. Z instynktem, z moralnością... Podobno matki, które zabiły swoje dzieci.. Usunęły... Kupują lalki i symbolicznie je chowają... Jak to jest patrzeć na dziecko... I myśleć, ze twoje byłoby w tym samym wieku? Osobiście chyba, bym tego nie wytrzymała. Nie mogłabym zabić dziecka... Zarodka, płodu, żywego stworzenia. Moje sumienie, mój umysł... Prześladowałoby mnie to... Jak to, że kiedyś otworzyłam kokon motyla z ciekawości i go zabiłam. Jeszcze o tym pamiętam. Czy to nie dziwne? Byłam dzieckiem kierowanym ciekawością, a po tylu latach ciągle jest coś nie tak... Zabójstwa, bym nie wytrzymała... A jednak... Przecież zabiłam. Tamci z ANBU. Zabiłam... Nie miałam potem wyrzutów... Wielkich. Zabiłam Atariego. Tak... Przypomnij sobie o starych grzechach... Atari... Popadłaś w coś na kształt depresji... Przy ANBU szybko się otrząsnęłaś, przeszła do porządku dziennego bez problemu. Takie jest życie ninja, prawda? Musisz być silny psychicznie... Zabójstwo tego kogo znasz będzie cię prześladować, lecz obcych ludzi... Kogo obchodzą obcy? Mogą mieć rodziny, przyjaciół. Czy na wojnie ktoś na to patrzy? Na pewno... Lecz musi. Nikt patrzysz co kieruje twoim wrogiem. Nie patrzysz, że on też czegoś broni, swojej rodziny, przyjaciół, nie patrzysz na jego motywy, przekonania... Masz swoje. Tylko to cię obchodzi. TWOI bliscy, TWOJE przekonania, TWOJA ojczyzna... TWOJA ideologia... TY. Ty potrafisz mieć wyrzuty z powodu motyla... A zapominać o ludziach... Nie jesteś od nikogo lepsza. Nie jesteś lepsza od zwierząt. One maja instynkt, ty masz wolna wolę.Zabić jest lepiej niż zostać zabitym, prawda? Nikt kto może uciec, ochronić siebie nie podda się, by nie skrzywdzić obcej osoby. Nikt nie da się zabić OBCEJ osobie... Zaatakowała? Ma problem... Obrona. Odruch obronny. Zrobienie komuś krzywdy w obronie... Pod wpływem stresu, impulsu... Nawet w prawie jest usprawiedliwiane. W końcu broniłeś życia. Swojego, bliskiej osoby... Było nie podnosić ręki... Ty podniosłeś? Ukradłeś, zrobiłeś coś złego? Rodzina głodowała itd. itd. Zawsze znajdzie się usprawiedliwienie... Bo nikogo nie obchodzą obcy. Gdy obcego poznasz to już coś innego... Zaczynasz myśleć, tworzy się więź, a nawet ta cienka może cie powstrzymać... Choć ludzi nie zawsze. Ile jest osób krzywdzących swoich bliskich, najbliższych? Człowieka nic nie powstrzyma... Wolna wola...
Świetny rozdział *.*
OdpowiedzUsuń